No. 7


                Obudził się i błogo przeciągnął. Przewrócił się na bok, jednak coś mu nie pasowało. Miejsce obok było puste i zimne. Otworzył oczy i zamrugał. Rozejrzał się po pomieszczeniu szukając znaku obecności swojej małżonki.
– Carmen? – podniósł się z łóżka i przeszedł kolejno do łazienki, a potem do wielkiego salonu – Carmen! – nie znajdując jej śladu postanowił zerknąć na taras – Carmen! Cholera – mruknął, w pośpiechu wracając do sypialni i szukając telefonu. Wybrał szybko numer Soler i czekał na połączenie.
Tu Carmen Soler Nuñez. Nie mogę teraz odebrać, zostaw wiadomość po sygnale, a ja postaram się oddzwonić…
–Jasna cholera, no! – uderzył pięścią w ścianę.
                Przecież niczego sobie nie ubzdurał. Ona tu była. Przywiozła go wczoraj z Castelldefels i została. Rozebrała się, ubrała jego koszulkę z Nike, położyła obok niego w łóżku i zasnęli. Był pewien, że została na noc, bo gdy przebudził się na chwilę w nocy, czuł jej zapach i bicie jej serca. Słodko się wierciła, wtulając się w jego klatkę piersiową. To nie mógł być tylko jego sen. To by zakrawało o paranoję!
                Poszedł do łazienki przemyć twarz chłodną wodą. Podniósł wzrok i wlepił go w lustro. Przyglądał się przez chwilę swojemu odbiciu, a potem przypadkowo jego spojrzenie natrafiło na starannie złożony granatowy T–shirt. Czyli to prawda. Carmen tu była, ale uciekła zanim on się obudził. Tylko…dlaczego?

***
                Od samego rana wydzwaniali do niej kontrahenci i ludzie z branży. Dlatego nie zdziwiła się, gdy na ekranie jej telefonu pokazał się nieznajomy numer. Przeciągnęła palcem za zieloną słuchawkę i odebrała połączenie.
– Carmen Soler, słucham.
– Dzień dobry. Z tej strony mecenas Ignacio Valdez. Chciałbym umówić się z panią na spotkanie, by omówić pewne kwestie.
– Jakie? – zdziwiła się.
– Jestem pełnomocnikiem pana Sergiego Roberto w sprawie rozwodowej. Czy mogłaby pani przyjechać dzisiaj do mojej kancelarii? Powiedzmy tak koło godziny szesnastej? Albo jutro o dwunastej?
– Panie Valdez, doceniam, że się pan ze mną kontaktuje, ale zapewne wie już pan, że prowadzę wydawnictwo, a co za tym idzie mam spotkanie za spotkaniem, więc niech pan nie liczy na to, że zjawię się na pana życzenie zapewne w zupełnie innej części miasta…
– Tak, wiem, ale i tak chciałbym się z panią spotkać, żeby omówić wszystko przed wizytą w sądzie. Najlepiej jak najszybciej. Na pewno nie znajdzie pani dla mnie nawet chwili?
– Moment. – westchnęła, otwierając kalendarz – Jeśli da pan radę dzisiaj o siedemnastej trzydzieści, to mogę mieć pół godziny dla pana. Oczywiście pod warunkiem, że to pan przyjedzie do mnie do wydawnictwa.
– W porządku, będę punktualnie. Do zobaczenia.
                W przerwie na lunch nie wyszła z biura, by nadrobić trochę pracy. Sekretarka przyniosła jej sałatkę z krewetkami z pobliskiej restauracji. Zjadła w pośpiechu, cały czas zastanawiając się nad spotkaniem z mecenasem i tym, czego mógł od niej chcieć. W końcu gdy wybiła odpowiednia godzina, co do minuty do jej biura wkroczył młody, przystojny brunet odziany w trzyczęściowy garnitur, który już na pierwszy rzut oka wyglądał na drogi i ekskluzywny.
– Pan Valdez. Witam. – przywitała się z prawnikiem mocnym uściśnięciem dłoni – Cóż pana do mnie sprowadza? Co jest takiego ważnego, że musieliśmy się osobiście spotkać i to w takim pośpiechu?
– Chyba zgodzi się pani ze mną, że nam wszystkim zależy na jak najszybszym rozwiązaniu sprawy w sądzie. Najlepiej już na pierwszej sprawie.
– I co w związku z tym?
– W związku z tym chciałbym, żebyśmy ustalili wspólne stanowisko.
– To znaczy? – mężczyzna wygodnie oparł się o siedzenie i leniwie uśmiechnął.
– Oboje wiemy, że to pani, pani Soler, wyjechała z Barcelony do Amsterdamu, zostawiając tutaj męża.
– Zgadza się.
– I wiemy też, że nie podpisali państwo intercyzy przed zawarciem związku małżeńskiego.
– Owszem. – zmarszczyła brwi – Do czego pan dąży, panie Valdez?
– Otóż, pani Soler, nie chciałbym, żeby oskubała pani mojego klienta przy okazji rozwodu. I dlatego wnosimy o orzeczenie rozwodu z pani wyłącznej winy.
– Co takiego?! – nie wierzyła – Pan żartuje, tak? Z mojej wyłącznej winy?
– Nie śmiałbym żartować na taki temat, proszę pani. Jeśli rozwód będzie z pani winy, nie będzie obowiązywał podział majątku fifty–fifty. – wzruszył ramionami – Mój klient jest majętnym człowiekiem i ciężko pracuje na te pieniądze, toteż… – kobieta nie dała mu dokończyć.
– Niech mnie pan posłucha, panie Valdez. – zacisnęła szczęki, wbijając w niego wściekłe spojrzenie – Ja jak mało kto wiem, jak bardzo ciężko Sergi pracował i pracuje na to, co ma. Wiem, ile wyrzeczeń kosztuje go piłka nożna. Wiem, ile godzin spędza na treningach, zgrupowaniach. Wiem, jak się stresuje przed meczami. Wiem, jakie to jest obciążenie nie tylko fizyczne, ale i psychiczne. I to są jego pieniądze. Ja nie mam nic do tego.
– Jednak mieszkanie w Pedralbes jest na waszą dwójkę.
– Nie chcę tego mieszkania. Jest Sergiego i niech tak zostanie. Wiem, że tam mieszka. Nie chcę żadnych rzeczy ani pieniędzy mojego męża, proszę pana. Mało tego, powiem nawet, że jeśli on chce z tytułu naszego rozwodu pozyskać jakieś udziały w moim wydawnictwie to proszę bardzo. Niech je sobie bierze. Nic innego nie mam. Samochód jest w leasingu na firmę, a mieszkanie wynajmuję. Nie sądzę, żeby interesowały go moje ciuchy czy kosmetyki – prychnęła.
– Czyli chce się pani zrzec wszelkich roszczeń odnośnie majątku?– był najwyraźniej zdziwiony.
– Tak, mam to gdzieś. Sergi chce rozwodu to proszę bardzo, dam mu rozwód. I róbcie, co chcecie. Mam wziąć na siebie całą winę? Proszę bardzo. Przytaknę wam na wszystko w sądzie.
– W porządku. – pokiwał głową – Chciałbym jeszcze prosić o kontakt do pani pełnomocnika, żebym mógł z nim przedyskutować szczegóły.
– Nie mam pełnomocnika.
– Jak to? Pójdzie pani do sądu bez reprezentanta?
– Tak.
– Jest pani pewna?
– Panie Valdez, chyba właśnie wszystko ustaliliśmy, prawda? Oboje zgodzimy się na rozwód, a podział majątku nie będzie potrzebny, więc nie widzę potrzeby wydawać pieniędzy na zbędnego w tym przypadku adwokata.
– No cóż, jak pani uważa.
– Taka jest moja decyzja. A teraz muszę pana przeprosić, bo zaraz mam ważne spotkanie.
– W porządku. Do zobaczenia – podniósł się i podał kobiecie dłoń.
– A, i jeszcze jedno. – spojrzał na nią z łobuzerskim uśmieszkiem – Na przyszłość proszę się ze mną kontaktować poprzez moją sekretarkę. – wręczyła mu wizytówkę – Nie mam czasu na prywatę w czasie pracy i sprawdzanie, kiedy mam chwilę na spotkanie z panem.
– Oczywiście. – pochylił się, całując dłoń brunetki – Do widzenia, pani Soler.
– Do widzenia.


***
Co o tym sądzicie? Myślicie, że Sergi w ogóle wie o tym, co szykuje jego prawnik? A może sam chce się zabezpieczyć przed utratą połowy swojego dorobku? Przyszły rozdział nie będzie już dla niego taki miły, hehe. 😈
Miłego tygodnia, kochane!

Komentarze

  1. Kurcze, trudno mi sobie wyobrazić, aby pełnomocnik Sergiego działał w ten sposób za jego plecami. Wiadomo, chce jak najlepiej dla swojego klienta, ale decyzję na końcu podejmuje Roberto. Na pewno rozmawiali na ten temat, więc nie chce mi się wierzyć, aby Sergi był aż taki fałszywy.
    Z drugiej strony, trudno również ocenić samego Sergiego. Najpierw osobiście informuje Carmen o pozwie rozwodowym, a następnie zachowuje się tak, jakby nadal byli małżeństwem. Tak do końca chyba sam nie wie, czego chce :)
    Coś czuję ich ostrą konfrontację :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze wątpię żeby Sergi cokolwiek wiedział. Adwokaci często działają w takich sprawach na własną rękę chcąc zabezpieczyć dobro klienta (a przynajmniej tak było w kilku filmach haha). A jeśli naprawdę o tym wiedział, to... Naprawdę przegiął! Znając Carmen powinien wiedzieć, że ta nic od niego nie weźmie.
    Wooo, w takim razie czekam na następny rozdział.
    Buziak! ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę tu coś napisać, bo zwykle samolubnie czytam i idę spać 😅
    Adwokat..myślę, że działa na własną rękę, bo w Sergim coś się zmieniło.. takie mam przeczucie. Ale co dokładnie to jeszcze muszę cię rozgryźć, bo to trudno z tym! Przecież nosi obrączkę, no halo!
    Jak zwykle minimalistycznie moja droga, ale jakość to naprawdę..🔥👌🏻
    Czekam na następny!!❤️

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeju tak długo na ten czekałam..i doczekałam się!♥ Ugh oby nie wiedział bo ten prawnik jest żałosny a Carmen...po mistrzowsku go omotała tak że mu sie odechciało hahah,brawo Królowo czekam na kolejny!♥ Obym szybko sie go doczekała
    P.S Sergi ratuj to małżeństwo!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarze, które bardzo mnie motywują do pisania! <3