Piękne, słoneczne popołudnie w
sam raz nadawało się na grilla w gronie znajomych. I dlatego właśnie Carmen
zmierzała taksówką do Castelldefels, do domu Messich, którzy postanowili
zorganizować małe garden party. Została powitana przez uśmiechniętych
gospodarzy, a następnie szybko porwana do zabawy przez dzieciaki. Najpierw
kopali piłkę, a gdy się już trochę zmęczyli, zabrali się za budowanie
rozmaitych budowli z klocków.
–
Dzieciaki, dalibyście cioci trochę odpocząć, co? – odezwał się Leo.
– No
dobrze. – pokiwał głową Thiago – Idź, ciociu. Będziemy grzeczni, a jak
skończymy, to cię zawołamy.
Brunetka wstała z trawnika i
podążyła do stolika. Zgarnęła bezalkoholowe piwo, po czym zajęła miejsce na
jednym z krzeseł. Tuż obok Denisa. Chłopak uśmiechnął się do niej niepewnie i
odwrócił szybko wzrok. Zmarszczyła brwi. Bał się jej?
–
Denis, – dotknęła jego ramienia – chciałabym cię przeprosić za ostanie
zachowanie Sergiego. To nie chodziło o ciebie. – spojrzał na nią – On nie był
zły na ciebie tylko na mnie.
–
Czemu? – zdziwił się – Bo ze mną rozmawiałaś?
– Co?
Nie! – zaprzeczyła, wzdychając – Był zły, że po meczu pojawiłam się w szatni
razem z dziewczynami. A ty się po prostu
napatoczyłeś i to na ciebie wylał całą swoją frustrację.
–
Naprawdę jesteście małżeństwem?
– W
świetle prawa tak – pokiwała głową.
– Co
to znaczy, że w świetle prawa? – dopytywał.
– To
znaczy, że… – urwała, gdy usłyszała brzdęk szkła, a po chwili z domu wybiegł
zdenerwowany Alba.
–
Carmen, pozwól na chwilę! – zniecierpliwiony stał w drzwiach tarasowych,
czekając na przyjaciółkę – Weź mu coś powiedz, bo ja już nie mam siły! –
warknął, wskazując na chwiejącego się Roberto – On chce w takim stanie jechać
do domu!
– To
niech jedzie – wzruszyła ramionami.
– O,
widzisz? – parsknął blondyn.
– Nie
rozumiesz, Carmen. On chce jechać autem. Chce prowadzić!
– Co?!
– krzyknęła zaskoczona – Czyś ty zwariował, chłopie?! Nie ma nawet takiej
opcji, żebyś wsiadł za kółko – zbeształa małżonka.
– A
kto mi zabroni? – zaśmiał się pijany.
– Ja –
odparła pewnie, zbliżając się.
– Ty?
Moja żonka mi zabroni prowadzić? – parsknął – Ale to ja mam kluczyki od auta,
kochanie. – wyszczerzył się, a po chwili na jego twarz wypłynęło zaskoczenie,
gdy Soler stanęła bardzo blisko niego i patrząc mu prosto w oczy, wsadziła dłoń
do jego kieszeni – Co ty robisz? – sapnął, błądząc oczami po twarzy brunetki.
–
Mylisz się, Sergi.
– Co?
– nie rozumiał.
– To
ja mam kluczyki od auta. – wyjęła dłoń z jego kieszeni, machając mu małym
pilotem przed nosem – Ja mam kluczyki, więc ja prowadzę.
– Ale
to mój samochód! – próbował wyrwać jej przedmiot z rąk, lecz mu się nie udało.
– Może
przestań się kłócić i lepiej wsadź ten swój tyłeczek do auta, co? – dziewczyna
przewróciła oczami.
–
Słuchaj się żony, chłopie. – Jordi poklepał młodszego kolegę po plecach – Jak
będziesz niegrzeczny, to ona ci nie da – puścił mu oczko.
– I
tak mi nie da – mruknął pod nosem, ruszając w stronę wyjścia.
– Na
pewno sobie poradzisz? Może jechać z wami? – nagle znikąd pojawiła się Romarey.
–
Spokojnie. Widziałam go w różnych stanach i we wszystkich sobie z nim radziłam.
– No
tak. – Alba objął swoją partnerkę – W końcu kto się lepiej zajmie facetem niż
jego żona?
Do mieszkania w Pedralbes
dotarli po około pół godzinie. Soler wjechała na parking i zaparkowała auto.
Wysiadła z niego i podeszła do drzwi od strony pasażera, pomagając piłkarzowi
wykaraskać się z pojazdu. Chwyciła go w pasie, a on przewiesił jej rękę przez
barki i tak właśnie skierowali się do mieszkania na najwyższym piętrze, które
niegdyś stanowiło ich wspólne gniazdko.
Kiedy już byli w środku, od razu
udali się do największego pomieszczenia czyli sypialni. Robetro momentalnie
rzucił się na łóżko i głośno westchnął.
– Och,
jak dobrze! – ziewnął – Wygodne łóżeczko z pachnącą pościelą. Nie ma nic
lepszego na świecie.
– Od
kiedy to taki domator się z ciebie zrobił, co? – zaśmiała się brunetka – Twoje
własne łóżko to twoje ulubione miejsce?
– Mhm.
– pokiwał twierdząco głową – Ale jest jeszcze wersja super premium.
– Tak?
Ciekawe jaka? – uniosła wysoko brwi.
– Moje
wygodne łóżko z moją piękną, osobistą żoną w nim. – poklepał materac – Kładź
się, żono. Nie gryzę. A przynajmniej nie dzisiaj. – zaśmiał się, podciągając
się do siadu i ściągając koszulkę, a następnie sięgając do rozporka – Co tak
patrzysz, jakbyś ducha zobaczyła? – spojrzał na kobietę – Wskakuj. Nie będziesz
tłukła się po nocy przez pół miasta. Przecież mieszkasz w dzielnicy gotyckiej.
Po nocy to już w ogóle jest niebezpieczne.
– Jestem
dużą dziewczynką, Sergi – przewróciła oczami.
–
Jesteś też moją żoną i ja się nie zgadzam. Będę spokojniejszy, jeśli prześpisz
się tutaj. – kiwnął głowę na posłanie obok siebie – Nie martw się, nie będę się
do ciebie przystawiał.
– Nie
martwię się tym – automatycznie zaprzeczyła.
– No
to się kładź, Soler!
– Ugh!
– jęknęła – Ale przecież nie będę spać w jeansach… Nie, Sergi, to bez sensu.
Zamówię sobie taksówkę.
– Ściągaj
te durne spodnie, weź sobie moją koszulkę z szafy i się kładź albo sprowadzę
cię do tego łóżka siłą.
–
Siłą? – zakpiła, lecz szybko zaczęła się rozbierać, kiedy blondyn spróbował się
podnieść z łóżka – No już, już, przecież się przebieram i już się kładę! –
posłusznie się przebrała i powoli wsunęła się pod kołdrę tuż obok piłkarza.
–
Dobranoc, żono – przysunął się do brunetki i objął ją w pasie, składając
delikatny pocałunek na jej czole.
–
Dobranoc, mężu – uśmiechnęła się pod nosem, kładąc swoją dłoń na jego ze
zdumieniem wyczuwając kawałek zimnego metalu, kontrastującego z ciepłem skóry
mężczyzny. Niewielki kawałek. Obrączkę.
***
I co Wy na to? Sergi zaczął znowu nosić obrączkę... Tylko czy to coś znaczy?
A z okazji nadchodzących Mikołajek postanowiłam zrobić coś dla Was i odpowiedzieć na WSZYSTKIE Wasze pytania. Możecie mnie pytać, o co tylko chcecie - czy to o moje studia, o książki, o moje plany, upodobania, piłkę nożną, Formułę 1, różne miejsca, treningi, dietę, makijaż, kosmetyki, muzykę, ciuchy, przepisy... Oczywiście także o obóz i Anię Lewandowską, bo wiem, że to Was ciekawi. 😂 I uwaga - odpowiem też szczerze na Wasze pytania dotyczące mojej choroby, a więc tego, co spowodowało moją przerwę w pisaniu w zeszłym roku - możliwe, że to jedyna taka okazja... Tak czy siak - pytajcie o co chcecie, a ja na pewno odpowiem! Pytania możecie wpisywać tutaj w komentarzach, wysyłać w mailu, wpisywać w komentarzach na drugim (recenzenckim) blogu https://ohhmylotus.blogspot.com oraz poprzez Instagram - czy to w DM czy poprzez story - to zależy od Was. 😏 [Ig recenzencki: @ohh.my.lotus12 - mojego prywatnego już znacie 😉]. Czas macie przez cały nadchodzący tydzień czyli do końca listopada.
Buziaki!
Końcówka mnie rozwaliła 😍😍😍 to na pewno coś znaczy. Oboje się o siebie martwią, opiekują się sobą, to dlaczego się rozstali?
OdpowiedzUsuńCzekam na odpowiedzi i nowy rozdział. Buziaki! 💕
Och, oczywiście zdradzę Wam powód rozstania. Kiedyś. Pewnie po sprawie w sądzie 🤷🏼♀️
UsuńOjeju to na pewno coś znaczy! Hmmmm tylko co,niech częściej sie upija haha ale tak jestem ciekawa czy mówi tak przez alkohol czy przez wielkie serce...omg
OdpowiedzUsuńP.S jakiego masz prywatnego iG?
Santa_no_soc 😉
UsuńW najbliższym czasie coś się wydarzy, ale jak na tym wyjdzie Sergi? Nic nie powiem 😜
Myślę, że Sergi nosi obrączkę bo nadal Carmen jest dla niego ważna i póki są małżeństwem (mam nadzieję, że do rozwodu nie dojdzie) to jej nie zdejmie. Ale to tylko spowoduje napływ pytań do głowy dziewczyny. Nie dość, że Roberto dziwnie się zachowuje, to jeszcze dochodzi do tego kolejny szczegół.
OdpowiedzUsuńAle to takie urocze jak się nawzajem o siebie troszczą <3 Niczym żonka i mężuś ... którymi w końcu na prawdę są!
Pan i Pani Roberto 😜
UsuńCo będzie z tym rozwodem? Niedługo znowu wróci do rozdziału. 😉
Tak na serio, to dziwię się, że wcześniej tu nie zaglądnęłam. Serio, nie mam pojęcia co sprawiło, że przegapiłam Twojego bloga, ale bardzo tego żałuję.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim strasznie podoba mi się fabuła. Pierwszy raz spotykam się z takim małżeństwem–niemałżeństwem. I tak naprawdę sama nie wiem, co o nim myśleć. No bo z jednej strony Carmen nienawidzi Roberto. I to nienawidzi go szczerze. W końcu chce się rozwieść, do tego spotykał się z inną. Więc ma prawo być wściekła.
Ale jednocześnie Roberto zachowuje się cokolwiek dziwnie. Najpierw romansuje z inną kobietą, potem żąda rozwody, by na końcu urządzić scenę zazdrości, a potem troszczyć się o żonę. Faceci są jednka totalnie nielogiczni.
W każdym razie na pewno zostanę na dłużej.
Pozdrawiam
Violin
PS. W wolnej chwili zapraszam do mnie https://dotimewarp.blogspot.com
Cieszę się, że Cię zaciekawiłam :D
UsuńCo mogę zdradzić? Od miłości do nienawiści jeden krok... 😉