No. 1


                Pewnie wkroczyła do najlepszego klubu w mieście. Od zawsze imprezowała ze swoim towarzystwem tylko i wyłącznie tu. Ochroniarz ją pamiętał, więc nie musiała czekać w długiej kolejce przed lokalem. W środku kłębiło się od spoconych ludzi. Zapach alkoholu i głośna, latynoska muzyka – tego jej brakowało podczas pobytu w Holandii.
                Chciała się dzisiaj wyszaleć. Wypić drinka lub dwa. Ewentualnie trzy. Zatańczyć z jakimś przystojniakiem. Znowu poczuć się beztrosko. Nie pomyślała jednak, że może tu spotkać kogoś ze starej ekipy.
Siedziała akurat przy barze, gdy usłyszała znajomy głos. Zamrugała kilka razy, ale nie poruszyła się. Nie chciała się zbytnio afiszować ze swoim powrotem do Barcelony. Jednak jej plany najwyraźniej legły w gruzach, bo mężczyzna stojący obok, zwrócił na nią uwagę.
– Carmen? – zapytał niedowierzając.
– Cześć, Jordi. – uśmiechnęła się, zeskakując ze stołka i przytulając lewego obrońcę FC Barcelony – Kopę lat.
– Nie wierzę! – krzyknął, łapiąc ją w pasie i okręcając dookoła. Był wesolutki, więc musiał już coś wypić – Carmen Soler Nuñez we własnej osobie! Kiedy wróciłaś do miasta?
– Wczoraj. – przyznała – I tak, wróciłam na stałe. – przewróciła oczami – Tęskniłam za tym miastem. Za klimatem, za atmosferą…
– Za mną… – dodał szczerząc się – Chodź, przywitasz się z resztą! – mężczyzna pociągnął ją przez tłum imprezowiczów do oddalonej nieco strefy, gdzie przy stoliku siedziała grupka przyjaciół – Ej, ludziska! Patrzcie kogo ja tu mam! Nasza Carmen wróciła na stare śmiecie!
                Z siedzenia natychmiast poderwał się Busi, który zamknął kobietę w niedźwiedzim uścisku. Zaraz po nim to samo zrobił Marc-André, a następnie przywitała się z Dani, Eleną oraz Romarey, którą zdążyła jeszcze poznać przed wyjazdem z kraju. Po chwili przeniosła wzrok na szczupłą blondynkę, która wystawiła w jej stronę dłoń.
– Coral, miło mi – posłała sztuczny uśmiech modelka.
– Carmen – uścisnęła jej rękę.
                Przez cały ten czas czuła na sobie czyjś wzrok. Doskonale wiedziała, kto się jej przypatrywał. Jedyny z zebranych, który się z nią nie przywitał. Sergi Roberto.
                Alba dostawił dla przyjaciółki krzesło, nie przyjmując nawet możliwości odmowy. Zamówili nową kolejkę i zaczęli rozmawiać na różne tematy, sącząc powoli swoje napoje. Dziewczyny zaczęły opowiadać Soler o tym, co się pozmieniało w mieście od jej wyjazdu. Za to chłopaki informowali ją o nowościach w sprawie klubu, ligi i przepisów. Roberto przez cały czas siedział cicho. Coral co chwilę próbowała wtrącić swoje trzy grosze, ale nikt nie zwracał na nią zbytniej uwagi. Modelka nie znała się ani na piłce, ani na tym mieście, więc nie mogła podłapać tematu do rozmowy. Siedziała za to napuszona i mieszała słomką w swoim drinku.
– Tęskniliśmy za tobą – przyznał Alba.
– Nikt nie robi takiej szarlotki jak ty – rozmarzył się Busi.
– Sergi też bardzo tęsknił, prawda? – odezwał się podpity ter Stegen – Oj, no przyznaj się, że tęskniłeś za Carmi – cmoknął, kiedy pomocnik milczał.
– Przymknij się Marc – warknął zawodnik grający z numerem dwudziestym.
– Wybacz, Marc, ale Sergi nie musi za nikim tęsknić. – prychnęła Simanovich, wtulając się w ramię towarzysza – Kim ty w ogóle jesteś i za kogo się masz, że przychodzisz tu ot tak sobie i rozwalasz nam wszystkim towarzyskie wyjście? – zapytała wściekła nowopoznaną.
– Ona nikomu nic nie rozwaliła – zaczęła Dani, ale Carmen ją uciszyła gestem dłoni.
– Chcesz wiedzieć, kim jestem? – zaśmiała się perliście, wbijając swoje spojrzenie w najmłodszego z zebranych tu piłkarzy – Jestem żoną Sergiego Roberto – wzruszyła ramionami.
– Że co?! – pisnęła – Mojego Sergiego? – zerknęła zszokowana na chłopaka.
– Nie, kochanie. – pokręciła głową z politowaniem – MOJEGO Sergiego. Piłkarza FC Barcelony. Urodzonego siódmego lutego tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego drugiego roku. Który zadebiutował w pierwszej drużynie dziesiątego listopada dwa tysiące dziesiątego roku. A od czwartego lipca dwa tysiące trzynastego roku jest moim MĘŻEM. Przeliterować? – zakpiła, unosząc do góry lewą dłoń, na której serdecznym palcu dumnie lśniła złota obrączka od Cartiera – M-Ę-Ż-E-M. Ja jestem jego żoną, a on moim mężem. Jesteśmy małżeństwem.


***
Witam Was serdecznie na moim nowym blogu! 👋
Nie ma chyba sensu zbyt długo się tu rozpisywać, bo po przeczytaniu powyższego zapewne już wiecie, kogo będzie się tyczyła ta historia - tak, znowu robię podejście do Sergiego i mam nadzieję, że nie skończy się tak jak ostatnio czyli nie zostanie postacią dalszoplanową. 😇
To co? Zachęcam do obserwowania bloga i do zostawienia mi swoich namiarów w zakładce "INFORMOWANI", jeśli chcecie otrzymywać info o nowościach.
Buziaki! 💗

Komentarze

  1. Jestem!! Jak tu różowoo!! (Przynajmniej w wersji na telefon)
    Witaj o blogu, na którym będę pewnie spędzać więcej czasu niż na nauce!😂
    Pamiętałam tą końcówkę z jakiegoś spoilera, albo sama zatrzymałam ekran i zrobiłam screena..hmm... Nie ważne, ważne, że zapowiada się naprawdę ciekawe opowiadanie i już zacieram rączki, w głowie mnóstwo pytań.. Dlaczego wyjechała, dlaczego się rozstali i jak długo to rozstanie trwało, jaki interes ma w swoim powrocie..no a przede wszystkim, dlaczego nie było rozwodu, a jej MĄŻ przygruchał sobie nową lasię... Mogę ci potrzymać to piwo, bo jednak jesteś mistrzynią komplikacji i nawet nie sięgam ci do pięt.
    Soler? Czyjejś płyty się nasłuchałaś? Carmen? Niezły repertuar, moja droga. Przepraszam, że już na wstępie jadę po twojej bohaterce ale no.. Carmen kojarzy mi się poza muzyką z jakąś niemiecką karmą dla kota (no powiedz, że nie!) A "Carmi"? To nie piwo właśnie które mam ci trzymać? Widzę że muza, żarcie, picie.. Wszystko to ucieleśnia jedna osoba.. wiedziałam, że ty jesteś geniuszem, ale żeby aż tak..
    I troche żal mi Coral (lody!!😂), bo tak naprawdę, to nie ma nic złego w tym, że nie zna się na piłce, nie zasługuje na bycie ignorowaną przez wszystkich skoro jako grupa wcześniej przyszli. Nie wiem, może leci na kasę może i nie, ale ma ogromnego pecha, że jej facet okłamuje ją taki (no właśnie..jak długi??) czas i nie mówi jej o takim drobnym, maluteńkim detalu, że jest żonaty.. No i dlaczego nie mogłaś zastąpić 09.11 08.11? 08.11 jest super!!💕🔥 I nie wiem, co jeszcze napisać, ale naprawdę zacieram rączki i czuję, że tu będzie się działo i to duużo. Jesteś guru komplikacji, także będę się uczyć i próbować cię naśladować w dalszych rozdziałach, które będę pisać😁
    Czekam na kolejny z wielkim apetytem no i jeszcze na epilog, bo ja wiem, że on mnie rozwali i już tylko nic mi po nim nie zostanie jak schowanie się do mysiej dziury💥😏
    Trzymam kciuki, żeby wena nigdy nigdy nie opuszczała i dobrze ci się pisało cały czas✊🏼 Do następnego!!!(gdziekolwiek będzie😄) ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Data taka a nie inna, bo to fakt 😜
      Znajdziesz odpowiedzi na wszystkie Twoje pytania, ale nie powiem kiedy 😂😂😘

      Usuń
  2. Trochę kopara mi opadła hahaha. Oczywiście podczas czytania domyśliłam się, że coś łączyło Carmen i Sergiego, ale żeby małżeństwo? Znowu mam na czole LOL przez Ciebie! Więc jakim cudem nie są razem tylko Coral się do niego przymila i udaje księżniczkę roku? Swoją drogą powiem Ci szczerze, że "prawdziwa" Coral nie przypadła mi do gustu i nie wiem czemu, ale jest irytująca dla mnie ... więc łatwiej mi ją nie lubić haha. A Sergi ... te oczka ^^ Ja kupuję tą historię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, już ją się postaram, żebyś tej Coral nie polubiła ;p
      Miło mi, że Cię zaciekawiłam (i zaskoczyłam)!

      Usuń
  3. Uno momento... Zbieram szczękę z podłogi.
    Takiego wstępu nie spodziewałam się, oj nie.
    Carmen żoną Sergiego? Szok! Jestem ciekawa, co sprawiło, że ta dwójka rozstała się. A jeszcze bardziej ciekawi mnie to, co zrobi Roberto po powrocie żonki, bo z radości nie zaczął tańczyć, hihi. Do tego dochodzi Coral, która jest aktualną partnerką... Może być ciekawie.
    Ja też mam nadzieję, że Sergi nie zostanie zepchnięty na drugi plan.
    Do następnego, buźka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sergi będzie tu na pierwszym planie - obiecuję! Ale nie oznacza to, że nie pojawi się ktoś na drugim planie ^^
      Nie spodziewałam się, że aż tak Was "powalę" tym rozdziałem, ale bardzo mi miło! :D

      Usuń
  4. Dobra to ja się mogę tu nie pozbierać...Kompletna rozwałka. Nie wiem jak to ująć ale mega mnie zaskoczyłaś! Tak w końcu mogę coś superowego u ciebie poczytać. BANK! Powrót królowej♥

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarze, które bardzo mnie motywują do pisania! <3