No. 6


                Piękne, słoneczne popołudnie w sam raz nadawało się na grilla w gronie znajomych. I dlatego właśnie Carmen zmierzała taksówką do Castelldefels, do domu Messich, którzy postanowili zorganizować małe garden party. Została powitana przez uśmiechniętych gospodarzy, a następnie szybko porwana do zabawy przez dzieciaki. Najpierw kopali piłkę, a gdy się już trochę zmęczyli, zabrali się za budowanie rozmaitych budowli z klocków.
– Dzieciaki, dalibyście cioci trochę odpocząć, co? – odezwał się Leo.
– No dobrze. – pokiwał głową Thiago – Idź, ciociu. Będziemy grzeczni, a jak skończymy, to cię zawołamy.
                Brunetka wstała z trawnika i podążyła do stolika. Zgarnęła bezalkoholowe piwo, po czym zajęła miejsce na jednym z krzeseł. Tuż obok Denisa. Chłopak uśmiechnął się do niej niepewnie i odwrócił szybko wzrok. Zmarszczyła brwi. Bał się jej?
– Denis, – dotknęła jego ramienia – chciałabym cię przeprosić za ostanie zachowanie Sergiego. To nie chodziło o ciebie. – spojrzał na nią – On nie był zły na ciebie tylko na mnie.
– Czemu? – zdziwił się – Bo ze mną rozmawiałaś?
– Co? Nie! – zaprzeczyła, wzdychając – Był zły, że po meczu pojawiłam się w szatni razem z dziewczynami.  A ty się po prostu napatoczyłeś i to na ciebie wylał całą swoją frustrację.
– Naprawdę jesteście małżeństwem?
– W świetle prawa tak – pokiwała głową.
– Co to znaczy, że w świetle prawa? – dopytywał.
– To znaczy, że… – urwała, gdy usłyszała brzdęk szkła, a po chwili z domu wybiegł zdenerwowany Alba.
– Carmen, pozwól na chwilę! – zniecierpliwiony stał w drzwiach tarasowych, czekając na przyjaciółkę – Weź mu coś powiedz, bo ja już nie mam siły! – warknął, wskazując na chwiejącego się Roberto – On chce w takim stanie jechać do domu!
– To niech jedzie – wzruszyła ramionami.
– O, widzisz? – parsknął blondyn.
– Nie rozumiesz, Carmen. On chce jechać autem. Chce prowadzić!
– Co?! – krzyknęła zaskoczona – Czyś ty zwariował, chłopie?! Nie ma nawet takiej opcji, żebyś wsiadł za kółko – zbeształa małżonka.
– A kto mi zabroni? – zaśmiał się pijany.
– Ja – odparła pewnie, zbliżając się.
– Ty? Moja żonka mi zabroni prowadzić? – parsknął – Ale to ja mam kluczyki od auta, kochanie. – wyszczerzył się, a po chwili na jego twarz wypłynęło zaskoczenie, gdy Soler stanęła bardzo blisko niego i patrząc mu prosto w oczy, wsadziła dłoń do jego kieszeni – Co ty robisz? – sapnął, błądząc oczami po twarzy brunetki.
– Mylisz się, Sergi.
– Co? – nie rozumiał.
– To ja mam kluczyki od auta. – wyjęła dłoń z jego kieszeni, machając mu małym pilotem przed nosem – Ja mam kluczyki, więc ja prowadzę.
– Ale to mój samochód! – próbował wyrwać jej przedmiot z rąk, lecz mu się nie udało.
– Może przestań się kłócić i lepiej wsadź ten swój tyłeczek do auta, co? – dziewczyna przewróciła oczami.
– Słuchaj się żony, chłopie. – Jordi poklepał młodszego kolegę po plecach – Jak będziesz niegrzeczny, to ona ci nie da – puścił mu oczko.
– I tak mi nie da – mruknął pod nosem, ruszając w stronę wyjścia.
– Na pewno sobie poradzisz? Może jechać z wami? – nagle znikąd pojawiła się Romarey.
– Spokojnie. Widziałam go w różnych stanach i we wszystkich sobie z nim radziłam.
– No tak. – Alba objął swoją partnerkę – W końcu kto się lepiej zajmie facetem niż jego żona?

                Do mieszkania w Pedralbes dotarli po około pół godzinie. Soler wjechała na parking i zaparkowała auto. Wysiadła z niego i podeszła do drzwi od strony pasażera, pomagając piłkarzowi wykaraskać się z pojazdu. Chwyciła go w pasie, a on przewiesił jej rękę przez barki i tak właśnie skierowali się do mieszkania na najwyższym piętrze, które niegdyś stanowiło ich wspólne gniazdko.
                Kiedy już byli w środku, od razu udali się do największego pomieszczenia czyli sypialni. Robetro momentalnie rzucił się na łóżko i głośno westchnął.
– Och, jak dobrze! – ziewnął – Wygodne łóżeczko z pachnącą pościelą. Nie ma nic lepszego na świecie.
– Od kiedy to taki domator się z ciebie zrobił, co? – zaśmiała się brunetka – Twoje własne łóżko to twoje ulubione miejsce?
– Mhm. – pokiwał twierdząco głową – Ale jest jeszcze wersja super premium.
– Tak? Ciekawe jaka? – uniosła wysoko brwi.
– Moje wygodne łóżko z moją piękną, osobistą żoną w nim. – poklepał materac – Kładź się, żono. Nie gryzę. A przynajmniej nie dzisiaj. – zaśmiał się, podciągając się do siadu i ściągając koszulkę, a następnie sięgając do rozporka – Co tak patrzysz, jakbyś ducha zobaczyła? – spojrzał na kobietę – Wskakuj. Nie będziesz tłukła się po nocy przez pół miasta. Przecież mieszkasz w dzielnicy gotyckiej. Po nocy to już w ogóle jest niebezpieczne.
– Jestem dużą dziewczynką, Sergi – przewróciła oczami.
– Jesteś też moją żoną i ja się nie zgadzam. Będę spokojniejszy, jeśli prześpisz się tutaj. – kiwnął głowę na posłanie obok siebie – Nie martw się, nie będę się do ciebie przystawiał.
– Nie martwię się tym – automatycznie zaprzeczyła.
– No to się kładź, Soler!
– Ugh! – jęknęła – Ale przecież nie będę spać w jeansach… Nie, Sergi, to bez sensu. Zamówię sobie taksówkę.
– Ściągaj te durne spodnie, weź sobie moją koszulkę z szafy i się kładź albo sprowadzę cię do tego łóżka siłą.
– Siłą? – zakpiła, lecz szybko zaczęła się rozbierać, kiedy blondyn spróbował się podnieść z łóżka – No już, już, przecież się przebieram i już się kładę! – posłusznie się przebrała i powoli wsunęła się pod kołdrę tuż obok piłkarza.
– Dobranoc, żono – przysunął się do brunetki i objął ją w pasie, składając delikatny pocałunek na jej czole.
– Dobranoc, mężu – uśmiechnęła się pod nosem, kładąc swoją dłoń na jego ze zdumieniem wyczuwając kawałek zimnego metalu, kontrastującego z ciepłem skóry mężczyzny. Niewielki kawałek. Obrączkę.


***
I co Wy na to? Sergi zaczął znowu nosić obrączkę... Tylko czy to coś znaczy?

A z okazji nadchodzących Mikołajek postanowiłam zrobić coś dla Was i odpowiedzieć na WSZYSTKIE Wasze pytania. Możecie mnie pytać, o co tylko chcecie - czy to o moje studia, o książki, o moje plany, upodobania, piłkę nożną, Formułę 1, różne miejsca, treningi, dietę, makijaż, kosmetyki, muzykę, ciuchy, przepisy... Oczywiście także o obóz i Anię Lewandowską, bo wiem, że to Was ciekawi. 😂 I uwaga - odpowiem też szczerze na Wasze pytania dotyczące mojej choroby, a więc tego, co spowodowało moją przerwę w pisaniu w zeszłym roku - możliwe, że to jedyna taka okazja... Tak czy siak - pytajcie o co chcecie, a ja na pewno odpowiem! Pytania możecie wpisywać tutaj w komentarzach, wysyłać w mailu, wpisywać w komentarzach na drugim (recenzenckim) blogu https://ohhmylotus.blogspot.com oraz poprzez Instagram - czy to w DM czy poprzez story - to zależy od Was. 😏 [Ig recenzencki: @ohh.my.lotus12 - mojego prywatnego już znacie 😉]. Czas macie przez cały nadchodzący tydzień czyli do końca listopada.
Buziaki!

Komentarze

  1. Końcówka mnie rozwaliła 😍😍😍 to na pewno coś znaczy. Oboje się o siebie martwią, opiekują się sobą, to dlaczego się rozstali?
    Czekam na odpowiedzi i nowy rozdział. Buziaki! 💕

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, oczywiście zdradzę Wam powód rozstania. Kiedyś. Pewnie po sprawie w sądzie 🤷🏼‍♀️

      Usuń
  2. Ojeju to na pewno coś znaczy! Hmmmm tylko co,niech częściej sie upija haha ale tak jestem ciekawa czy mówi tak przez alkohol czy przez wielkie serce...omg
    P.S jakiego masz prywatnego iG?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Santa_no_soc 😉

      W najbliższym czasie coś się wydarzy, ale jak na tym wyjdzie Sergi? Nic nie powiem 😜

      Usuń
  3. Myślę, że Sergi nosi obrączkę bo nadal Carmen jest dla niego ważna i póki są małżeństwem (mam nadzieję, że do rozwodu nie dojdzie) to jej nie zdejmie. Ale to tylko spowoduje napływ pytań do głowy dziewczyny. Nie dość, że Roberto dziwnie się zachowuje, to jeszcze dochodzi do tego kolejny szczegół.
    Ale to takie urocze jak się nawzajem o siebie troszczą <3 Niczym żonka i mężuś ... którymi w końcu na prawdę są!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pan i Pani Roberto 😜
      Co będzie z tym rozwodem? Niedługo znowu wróci do rozdziału. 😉

      Usuń
  4. Tak na serio, to dziwię się, że wcześniej tu nie zaglądnęłam. Serio, nie mam pojęcia co sprawiło, że przegapiłam Twojego bloga, ale bardzo tego żałuję.
    Przede wszystkim strasznie podoba mi się fabuła. Pierwszy raz spotykam się z takim małżeństwem–niemałżeństwem. I tak naprawdę sama nie wiem, co o nim myśleć. No bo z jednej strony Carmen nienawidzi Roberto. I to nienawidzi go szczerze. W końcu chce się rozwieść, do tego spotykał się z inną. Więc ma prawo być wściekła.
    Ale jednocześnie Roberto zachowuje się cokolwiek dziwnie. Najpierw romansuje z inną kobietą, potem żąda rozwody, by na końcu urządzić scenę zazdrości, a potem troszczyć się o żonę. Faceci są jednka totalnie nielogiczni.
    W każdym razie na pewno zostanę na dłużej.
    Pozdrawiam
    Violin
    PS. W wolnej chwili zapraszam do mnie https://dotimewarp.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię zaciekawiłam :D

      Co mogę zdradzić? Od miłości do nienawiści jeden krok... 😉

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarze, które bardzo mnie motywują do pisania! <3